Tottenham Hotspur pokonał po ciekawym meczu West Ham United 3:2. Młoty dwukrotnie obejmowały prowadzenie, ale ostatecznie musiały uznać wyższość lokalnego rywala. Dla Kogutów była to pierwsza wygrana od pamiętnego zwycięstwa nad Man City, jej styl jednak - przynajmniej mnie - nie przekonał.
Koguty przystąpiły do derbów po serii ponad 540 minut bez bramki zdobytej w inny sposób niż z rzutu karnego. Próbując przerwać fatalną passę Mauricio Pochettino desygnował do gry obu naszych napastników, a dodatkowo ligowy debiut w wyjściowym składzie zaliczył Harry Winks. Niestety, dobra postawa młodego Anglika nie pomogła drużynie i pierwsza połowa przyniosła bardzo słabą grę Spurs, zwłaszcza w ofensywie. Obrona początkowo wyglądała nieźle, jednak nie udało się dotrwać bez straty bramki do przerwy. W 24 minucie Antonio dał Młotom prowadzenie, najlepiej odnajdując się w zamieszaniu pod bramką Llorisa po rzucie rożnym.
Druga odsłona zaczęła się po myśli gospodarzy. Wystarczyło kilka minut i Winks dobił strzał Janssena uświetniając w ten sposób swój nasprawdę dobry występ. Niestety radość nie trwała długo, ponieważ podopieczni Pochettino znów popełnili błąd przy obronie korneru. Tym razem Janssen niepotrzebnie oparł rękę na barku Reida (bo napisać, że go powalił, byłoby ogromnym nadużyciem), dając reprezentantowi Nowej Zelandii możliwość wywalczenia jedenastki. Tę na bramkę zamienił (zmylając Llorisa) Lanzini. Mając ledwie dwadzieścia kilka minut do końca meczu i bramkę straty, menadżer Tottenhamu postanowił wprowadzić na boisko Sona oraz Alli'ego i te zmiany rozruszały grę Kogutów. W 89 minucie Koreańczyk wykorzystał niepewną interwencję golkipera WHU i wystawił piłkę Kane'owi, a ten umieścił futbolówkę w pustej bramce. 160 sekund później Son sprytnie dał się sfaulować w szesnastce rywali, a rzut karny pewnie (choć Randolph wyczuł intencje strzelca uderzenie było wystarczająco silne i precyzyjne) wykorzystał Kane. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał Reid, wcześniej jednak upomniany został też Rose, co oznacza zawieszenie dla naszego lewego obrońcy.
Bez dwóch zdań należy się cieszyć z przerwania serii niekorzystnych rezultatów przez Tottenham, co może mieć ogromne znaczenie psychologiczne i dodać naszym pewności siebie. Niemniej jednak West Ham okupuje 17 miejsce w tabeli i domowy mecz z takim rywalem powinien być rozstrzygnięty bez nerwów, a przede wszystkim cechować się lepszą postawą Kogutów. Zobaczymy czy pierwsze od dawna 3 punkty będą dla Spurs bodźcem do bardziej efektownej i efektywnej gry, co jest konieczne, aby móc cokolwiek ugrać w wyjazdowych pojedynkach z Monako i Chelsea.
Spurs: Lloris; Walker (89' Tripper), Dier, Vertonghen, Rose; Wanyama, Dembele (72' Son), Winks, Eriksen; Janssen (68' Alli), Kane
WHU: Radndolph; Reid, Ogbonna, Kouyate; Antonio, Cresswell; Obiang, Lanzini, Payet (85' Nordtveit), Ayew (61' Fernandes); Sakho (61' Zaza)
Bramki - Spurs: 51' Winks, 89' 90+1' (pen.) Kane; WHU: 24' Antonio, 68' (pen) Lanzini
Czerwona kartka - WHU: 90+6' Reid (za dwie żółte)
Żółte kartki: Spurs: Dembele, Walker, Rose; WHU: Lanzini, Antonio
Sędzia główny: Mr. M. Dean.
2 komentarze ODŚWIEŻ