Wczoraj o godz 21:00 rozgrywający swój 16 mecz w tegorocznej kampanii Premier League zespół Tottenhamu gładko poradził sobie z drużyną popularnych tygrysów z Hull City. 3:0.
Mecz rozpoczęliśmy od mocnego uderzenia, kilka groźnych ataków skończonych jednak niecelnymi strzałami aktywnego od pierwszych minut Sissoko.
Na pierwszy celny strzał, który od razu zamieniony został na bramkę musieliśmy poczekać do 14 minuty, kiedy to genialnym przeglądem gry wykazał się Jan Vertonghen, który zagrał prostopadłe podanie na wolne pole do Danego Rosa. Ten w pełnym sprincie lewą stroną wbiegł w pole karne i jak na tacy wyłożył piłkę Eriksenowi na 5 metr, a on nie pomylił się i z pierwszej piłki, bez zastanowienia posłał piłkę w lewy górny róg bramki. Bramkarz był zupełnie bez szans na skuteczną interwencję.
Zespół Tottenhamu szedł za ciosem, nie szczędząc kolejnych ataków, niespełna minutę później schodzący na dużej prędkości do środka pola karnego Alli próbował zaskoczyć bramkarza gości strzałem zza pola karnego, uderzenie jednak okazało się zbyt słabe i nie sprawiło najmniejszych problemów Marshallowi.
W 23 minucie po stracie w groźnie zapowiadającym się kontrataku, zainicjowanego przez Sissoko, zespół tygrysów ruszył z atakiem w kierunku bramki Hugo Llorisa. Zakończył go strzałem były piłkarz kogutów Livermore. Strzał był jednak oddawany z dość ostrego kąta i był zbyt słaby na dobrze ustawionego na bramce Francuza.
W 32 minucie kolejny raz dał o sobie znać młody Anglik reprezentujący barwy Hull, tym razem na wślizgu zamykał groźne dośrodkowanie z lewej strony, zmuszając tym samym do interwencji Llorisa, który sparował uderzenie na rzut rożny.
36 minuta to genialny przerzut Dier’a, do Dele Alli’ego, który w idealnym momencie urwał się obrońcom i stanął przed świetna okazją by podwyższyć prowadzenie, jednak złe przyjęcie piłki sprawiło, że akcja ta zakończyła się jedynie groźnym uderzeniem, skutecznie obrobionym przez szkockiego bramkarza.
W 41 minucie fenomenalnym rajdem, którego nie powstydziłby się nawet Leo Messi, wykazał się Jan Vertonghen, skutecznie mijający kolejnych rywali docierając do pola karnego, gdzie w ostatnim momencie jego strzał zablokował kolejny z naszych byłych piłkarzy - Michael Dawson.
Do przerwy wynik nie uległ zmianie i obie drużyny udały się na przerwę przy stanie 1:0 dla gospodarzy.
Przebieg drugiej połowy rozpoczął się analogicznie do pierwszych 45 minut od ataków podopiecznych Pochettino. Już po 3 minutach przed dobrą szansą stanął Wanyama, którego piłka znalazła przed polem karnym. Kenijczyk bez zastanowienia zdecydował się na strzał, niestety uderzenie okazało się zdecydowanie za lekkie i wylądowało prosto w rękawicach bramkarza gości.
W 59 minucie schodzący z prawej strony Eriksen do głębi pola karnego, przewraca się po ataku jednego z obrońców. Arbiter tego spotkania nie zdecydował się jednak odgwizdać przewinienia, a sytuację te szybko starali się wykorzystać goście, wyprowadzający kolejny groźny kontratak. Po raz kolejny przed ogromną szansą stanął Livermore i tym razem przed utratą bramki uratowała nas kolejna już w tym sezonie genialna interwencja Hugo Llorisa.
62 minuta to niemalże kopia pierwszej akcji bramkowej rozegrana z drugiej strony boiska. Rolę Vertonghena wyśmienicie odegrał Dier, w rolę Dannego Rosa, wcielił się Kyle Walker, natomiast egzekutor całej akcji nie potrzebował dublera. Eriksen po raz kolejny wpisał się na listę strzelców. Dając drużynie dwubramkowe prowadzenie.
W 65 minucie mając odrobinę swobody Walker zdecydował się na strzał z około 25 metra. Piłka skozłowała przed samym bramkarzem, co utrudniło mu skuteczną interwencję. Niestety w polu karnym nie znalazł się nikt kto mógłby wykończyć tę akcję. Obrona skutecznie zażegnała niebezpieczeństwo.
W 66 minucie na boisku w drużynie gości zameldował się do niedawna były piłkarz Tottenhamu Ryan Mason.
72 minuta przyniosła naszej drużynie kolejną, jak się później okazało ostatnią bramkę tego spotkania. Tuż za polem karnym przewrócił się faulowany Rose. Do rzutu wolnego podszedł Eriksen pragnący skompletować swój hat-trick, perfekcyjnie uderza rzut wolny. Piłkę po jego uderzeniu niefortunnie, tylko na słupek odbija Marshall. Piłka wróciła jednak na boisko i trafiła prosto pod nogi Wanyamy, który wpakował z najbliższej odległości piłkę do siatki.
W 79 minucie miało miejsce kolejne płaskie uderzenie zza pola karnego Eriksena, powstrzymane jednak przez mającego tego wieczoru dużo pracy bramkarza gości.
91 minuta to już ostatni strzał tego spotkania. Eriksen świetnie wyłożył piłkę do ustawionego na 25 metrze, wprowadzonego do gry Harrego Winksa, a ten bez zastanowienia mocno uderzył w kierunku bramki rywala. Piłka minimalnie przeleciała obok lewego słupka bramkarza.
Komplet oczek zdobytych w tym starciu nie przyczynił się jednak do zmiany pozycji w tabeli. Wciąż pozostajemy na 5 pozycji z dorobkiem 30 punktów.
Tottenham 3:0 Hull City (Eriksen 14’, 63’, Wanyama 73’)
Składy: Tottenham: Lloris (C), Walker, Alderweireld, Vertonghen, Rose, Dier, Wanyama, Sissoko(Onomah 85’), Eriksen, Dele(Winks 62’), Kane(Son 74’)
Hull City: Marshall, Maguire, Dawson (C), Davies, Elmohamady, Livermore(Meyler 74’), Huddlestone, Clucas(Mason 66’), Robertson, Snodgrass(Bowen 84’), Diomande. Żółte kartki: Maguire 18’, Davies 59’
Sędzia główny: Andre Marriner
5 komentarzy ODŚWIEŻ
Kiedyś 5-1, 1-1 (po super walce), 0-1 (po podobno przypadku)
Teraz 5-0, 1-0, 3-0
Z MU oglądałem fragmenty, ale i tak, gdybym miał porównać do czegoś obecny Tottenham to do MU z końcówki lat 90'. Proszę wybaczyć romantyzm. Mimo to, wiem, że będzie dobrze. To musi się udać, i uda się.
Co do samego spotkania z Hull, rwało obraz, ale czternastka z Hull chyba serca zostawiła w Londynie :) Punkty takie same, jak za AVB, ale doceniam grę taką, że do zawału było daleko.
Alderweireld klasa jak zawsze.
Rose i Walker bardzo mi się podobało.