Tottenham znów wygrywa. Tym razem pokonał drużynę Swansea City. O zwycięstwie zadecydowały piorunujące 6 minut, w których goście zdobyli 3 bramki. Fabiański długo ratował swój zespół przed stratą bramki, ostatecznie jednak musiał skapitulować.
Mecz rozpoczął się fatalnie dla Tottenhamu. W jedenastej minucie bramkę dla Łabedzi zodbył był piłkarz Spurs Wayne Routledge. Niezbyt dobrze na lewej obronie spisywał się Ben Davies, który miał ogromne trudności z upilnowaniem Jordana Ayew, a czasami nawet Kyle'a Naughtona. Ten pierwszy asystował przy bramce Routledge, który po dośrodkowaniu w pole karne wyprzedził Alderweirelda.
Tottenham miał kilka okazji na wyrównanie, niestety skuteczność nie była naszą mocną stroną. Aż do 88 minuty, kiedy większość traciła już nadzieję, wtedy obudził się geniusz Christiana Eriksena. Duńczyk zagrał piłkę wolejem w pole karne. Lekki rykoszet od obrońcy Swansea, na szczęście całą akcję zamykał Dele Alli. Bez problemu umieścił futbolówkę w siatce.
Wielka radość, ale apetyt był na całe trzy punkty. Dosłowanie kilka chwil później Janssen popisał się genialną asystą. W sytaucji sam na sam z Fabiańskim, który spisywał się genialnie w tym meczu, znalazł się Son. Koreańczyk uderzył dość mocno i na tyle precyzyjnie, że piłka po odbiciu się od ręki wpadła do siatki. Szaleństwo zapanowało w sektorze przyjezdnych kibiców.
Tottenham odrobił straty, ale to nie był koniec emocji w tym meczu. Wisienkę na torcie dorzucił sam Eriksen, który regularnie strzela przeciwko Łabędziom. Znów dobrze akcje rozpoczął Janssen, podał do Alli. Młody Anglik wyczekał moment i idealnie na wolne pole podał do Eriksena. Rozgrywający Spurs sam postanowił kończyć i mimo, że na lewej flance nadciągało wsparcie. Duńczyk lekko zszedł do boku i pokonał bramkarza.
Trzy gole w odstępie 6 minut znokautowały gospodarzy. Tottenham nie pierwszy raz w tym sezonie odrabia straty. Jest najlepiej punktującą drużyną w Premier League pod tym względem. To zasługa Mauricio Pochettino, który nie tylko wspaniale przygotował drużynę pod względem wydolnościowym, ale też zaszczepił im wolę walki do końca.
8 komentarzy ODŚWIEŻ
Varba, z tym zgoda. To jest taki typ piłkarza, który najwięcej daje drużynie wchodząc właśnie z ławki. Za to w 90% przypadków, kiedy zaczyna od pierwszej minuty - po prostu zawodzi. Wczoraj do momentu strzelenia bramki też był jednym z najgorszych na boisku, Szczerze mówiąc, dużo wyższą ocenę wystawiłbym za ten mecz Janssenowi.