Drużyna Tottenhamu po niezwykle bezbarwnej grze uległa drużynie Manchesteru City 3:0 w ostatnim turniejowym spotkaniu International Champions Cup rozgrywanym w Stanach Zjednoczonych.
Mecz charakteryzował się absolutną dominacją piłkarzy Pepa Guardioli, bardzo wysoki pressing drużyny The Citizens podciął skrzydła kogutom, którzy byli zupełnie bezradni. Spotkanie mogło skończyć się w znacznie większym rozmiarze, gdyby nie kilka udanych interwencji czy to ze strony Llorisa czy Michela Vorma, a także dwóm strzałom w słupki piłkarzy z niebieskiej części Manchesteru. Choć to podopieczni Mauricio Pochettino stworzyli sobie jako pierwsi dogodną sytuację do wyjścia na prowadzenie, której jednak nie wykorzystał Ali uderzając prosto w bramkarza to jednak piłkarze występujący w błękitnym koszulkach trafili jako pierwsi do bramki za sprawą Stones’a, który pewnie wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego od Kevina De Bruyne i silnym uderzeniem głową z bliskiej odległości pokonał Llorisa. Tottenham mógł odrobić stratę za sprawą Eriksena, który z około 35m z rzutu wolnego mocno i precyzyjnie uderzył piłkę, jednak nowy nabytek hiszpańskiego szkoleniowca wzorowo interweniował i uratował swoją drużynę od utraty bramki. Pod koniec pierwszej połowy swoje sytuację mieli jeszcze Kane, który wychodząc sam na sam z dość ostrego kąta przeniósł piłkę tuż nad bramką oraz Gabriel Jesus, który kuriozalnie przestrzelił z 5 metrów po dokładnym podaniu wzdłuż pola karnego od de Bruyne. Tottenham mógł mówić w tej sytuacji o dużym szczęściu.
Druga część spotkania to jeszcze większa dominacja drużyny z Manchesteru, w 64’ po raz pierwszy dał o sobie znać wprowadzony na boisko Aguero, który po perfekcyjnym podaniu od Danilo stanął oko w oko z holenderskim bramkarzem kogutów, ten jednak popisał się skuteczna paradą i obronił strzał argentyńczyka. Minutę później napastnik City znów przypomniał o sobie jednak jego strzał z wnętrza pola karnego trafił w słupek i obrońcy tottenhamu zdołali wyekspediować piłkę daleko od bramki. 3 minuty później miał miejsce dalszy ciąg nawałnicy Manchesteru i argentyńskiego napastnika. Po wybiciu piłki przez bramkarza City, kolejny raz przed dogodną sytuacją stanął Aguero, który w dziecinny sposób ograł Alderweirelda, jednak na przeszkodzie w pokonaniu bramkarza znowu stanął słupek. W 72’ Manchester City podwyższył prowadzenie. Fatalnie prezentujący się tego dnia Ben Davies zaspał przy prostopadłym podaniu Nasriego do Rahima Sterlinga, a ten wybiegając sam na sam z Vormem ze stoickim spokojem pokonał go, oddając precyzyjny strzał po ziemi tuż przy prawym słupku bramkarza. W doliczonym już czasie gry, podopieczni Guardioli przypieczętowali wspaniały występ 3 bramką. Po sporym zamieszanie w polu karnym Spurs, po ostrzeliwaniu bramki Tottenhamu piłkę do bramki skierował wprowadzony do gry Diaz, który położył bramkarza markując strzał, a następnie uderzył, nie dając mu szans na skuteczną interwencję.
Ten wynik to najmniejszy wymiar kary jaki został wymierzony drużynie Tottenhamu, ociężała postawa zawodników Spurs, brak pomysłu na grę, nieumiejętność wyjścia spod pressingu przeciwnika to tylko część powodów tak fatalnej postawy z której Mauricio Pochettino musi wyciągnąć wnioski, inauguracja sezonu zbliża się wielkimi krokami. Zanim jednak rozpocznie się kolejna kampania Premier League czeka nas jeszcze jeden mecz towarzyski 05.08.2017r. o godz. 18:30 zagramy na Wembley z zespołem Juventusu.
Tottenham 0:3 Manchester City
(10’ Stones, 72’ Sterling, 90’+1 Diaz)
Manchester City: Ederson(79' Muric), Walker(75' Duhaney), Danilo(74' Sane), Kompany(59' Mangala) , Stones(74' Adarabiayo), Otamendi, Sterling(79' Diaz), De Bruyne(59' Nasri), Silva(59' Foden), Fernandinho(60' Toure), Gabriel Jesus(60' Aguero).
Tottenham: Lloris(46' Vorm), Trippier(79' Walker-Peters), Dier, Alderweireld, Vertonghen(70' Wimmer), Davies, Dembele(54' N'Koudou), Winks(71' Oakley-Boothe) , Eriksen, Dele(70' Janssen), Kane
żółte kartki: 55' Kompany
4 komentarze ODŚWIEŻ