Fanie Tottenhamu, zanim skrytykujesz ospałość drużyny w końcówce, doceń wynik. Prowadzenie 3:0 objęte z zadziwiającą jak na Tottenham z sezonu 2019/20 doprowadzone do końca byłoby marzeniem. Nie da się mieć jednak wszystkiego, wiedzą to szczególnie kibice klubu z północnego Londynu.
Od pierwszych minut było widać, że zawodnikom Tottenhamu biegało się lżej niż w meczu z Sheffield United czy Evertonem. Czar Mourinho podziałał. Do zdobycia trzeciej bramki wydawało się, że piłkarze wrócili na właściwe tory. Gdyby nie numery i nazwiska na koszulkach, momentami wydawać by się mogło, że Tottenham wymienił całą drużynę.
Od początku spotkania widać było jak bardzo zależy piłkarzom na dobrym wyniku. Wielką ulgę sprawił gol strzelony przez Kane’a w 3 minucie spotkania. Ku rozczarowaniu całego zespołu, nie został on uznany przez sędziego Micheala Olivera. Mimo to Tottenham nie stracił impetu. Dobrą grę udokumentował golem Hueng-min Son, który pokonał bramkarza West Hamu strzałem z lewej nogi.
Dobre spotkanie rozegrał w końcu Dele Alli. Pomimo domniemanej niechęci w stosunku do Mou, Anglik znalazł się w składzie na mecz z West Hamem. Wyglądał na pewnego siebie zawodnika, który ma potencjał na grę w pierwszym składzie reprezentacji Anglii. Wiadomo, jedna jaskółka wiosny nie czyni, lecz jeżeli Dele złapie pewność siebie i luz, da Southgatowi do myślenia. Zwłaszcza, że w pomocy reprezentacji Anglii jest miejsce na jeszcze jednego zawodnika. Pewniakami do gry na Euro wydają się Winks i Oxlade-Chamberlain. O miejsce w drugiej linii walczą zawodnicy tacy jak Jordan Henderson, Mason Mount czy Ross Barkley, więc czy Dele byłby bez szans w walce o skład? Na pewno musi grać, aby marzyć o grze na Euro. Nadzieję na zmianę stanu psychicznego zawodnika rozpaliły we mnie nieszablonowe zagrania, asysta, luz z piłką przy nodze, a w szczególności przytomne zagranie do wychodzącego na pozycje Sona, wykonane de facto na leżąco. Zapachniało NBA!
Przeciętnie zaprezentował się Lucas Moura, można było spodziewać się po nim więcej.
Cichym bohaterem spotkania był również Serge Aurier, który grał bardzo wysoko, często zastępował Lucasa, nominalnego prawego pomocnika na prawym skrzydle. Co więcej w defensywie Iworyjczyk również zaprezentował się solidnie. Nie pozwolił Felipe Andersonowi wykorzystać swoich atutów.
Na słowa uznania zasłużył Jose Mourinho, który potrafił zmotywować drużynę do włożenia wysiłku w mecz. Na efekty jego pracy należy jeszcze poczekać, nie odcisnął jeszcze żadnego śladu na zespole pod względem taktycznym, jest to kwestia czasu.
Mourinho pokazał też jedną ważną rzecz. Ten skład tak naprawdę ma potencjał, problem nie leżał w zawodnikach i ich braku umiejętności. Pochettino miał już punkt kulminacyjny za sobą – po prostu formuła się wyczerpała.
2 komentarze ODŚWIEŻ
Druga rzecz to brak zabaw w obronie. Widac, ze Mou zakazal im duzej ilosci podan w defensywie. Bramkarz jak nigdy na przestrzeni ostatnich lat nie bawi sie w rozgrywanie tylko od razu posyla lage poza nasza polowe. Nie zlicze ile razy stracilismy bramki w tak glupi sposob. Mam nadzieje, ze w koncu sie to skonczy. Nawet jezeli jest to toporny, staroswiecki system gry, w czasach gdy bramkarz gra jako ostatni obronca, to ja to kupuje. Mam dosc bramek po glupich babolach naszych defensorow i bramkarzy.
Co do meczu to w zasadzie wszystko zostalo opisane. Dobry start i nie zaprzatam sobie glowy tymi dwoma glupio straconymi bramkami, a nasza dobra gra. Wynik na pewno nie oddaje obrazu gry, bo w zasadzie blizej bylo tutaj pogromu, anizeli remisu. Nad defensywa trzeba mocna popracowac, ale najwazniejsze, ze mamy nadal duzy potencjal ofensywny.