Tottenham znów nie wytrzymał psychicznie presji i przegrał na własnym stadionie z drużną Chelsea. Podopieczni Mourinho zbliżyli się na 3 punkt do top 4, ale mecz z Chelsea znów okazał się zbyt dużymi butami dla piłkarzy Tottenhamu. Chelsea grała lepiej, ale nie było jakiegoś szturmu na bramkę Gazzanigi. O golach zadecydowały momenty dekoncentracji bloku obronnego. Najpierw Willian pozostawiony przy linii bocznej. Brak wyjścia bloku defensywnego po tym jak piłka powędrowała do środka boiska.
W końcówce pierwszej połowy myślenie wyłączyło się bramkarzowi Tottenhamu. Nietrudna z pozoru piłka sprawiła mu ogromny kłopot. Zamiast ją łapać, postanowił bawić się w karate, minął się z piłką i wpadł w Alonso. Sędzia po konsultacji z VAR wskazał na wapno. Willian jeszcze przed przerwą podwoił prowadzenie Chelsea i takim wynikiem ostatecznie zakończył się ten mecz.
W drugiej połowie myślenie wyłączyło się Sonowi. To już trzecia taka sytuacja w tym roku, gdzie Koreańczyk nerwowo reaguje po faulu na nim. Najwidoczniej nie wyciąga żadnych wniosków. Tottenham natomiast powinien uczyć się cwaniactwa od Rudigera, który po tym dotknięciu padł jak J.F. Kennedy w Dallas.
Mourinho nie nauczył jeszcze swoich piłkarzy, że nie trzeba grać lepiej, żeby wygrywać mecze, że czasami wystarczy pozostać w meczu do końca i liczyć na jedną okazję. Mecz z Wilkami też niczego ich nie nauczył. Mam wrażenie, że nasi piłkarze nie rozwijają się mentalnie.
4 komentarze ODŚWIEŻ
Mam nadzieje, ze po drugim takim meczu (pierwszy z United), Jose wyciagnie wnioski, bo jezeli nadal bedziemy tak grac, to dostaniemy plecy z kazda mocniejsza druzyna. Pytanie czy to wypadek przy pracy (trzeba brac poprawke, ze to jego poczatki u nas), czy dzisiejsza pilka na tyle mu odjechala, ze nie nadaza iz gra wyglada inaczej, niz 10 lat temu.
dokładnie tak
Smutne to, bo przegrać zawsze można, ale kiedy przychodzi mecz o takim ciężarze gatunkowym, oczekuję od piłkarzy przynajmniej dobrej gry. Dzisiejsze spotkanie przypominało mi to z Old Trafford z sezonu 2014-15, kiedy też jechaliśmy na najważniejszy w kontekście Top4 mecz roku, a skończyło się beznadziejnym 0:3 bez walki.