W pierwszym meczu, rozpoczynającym 32 kolejkę Premier League Tottenham grający na wyjeździe zremisował z Evertonem 2-2.
Mecz na dobre rozpoczął się po dobrej sytuacji Richarlisona, którego strzał został obroniony przez kapitana - Hugo Llorisa. W 27 minucie mieliśmy wiele powodów do radości, ponieważ do bramki trafił Harry Kane, zmieniając wynik na 0-1. Spurs nie mogli się cieszyć długo z prowadzenia, ponieważ trzy minuty później Segio Reguilon ''faulował'' przeciwnika w polu karnym, a rzut karny na bramkę zamienił Gylfi Sigurdsson. Sytuacja ta była bardzo kontrowersyjna. Everton wciąż napierał na bramkę Spurs, jednak Kogutów ratował Hugo Lloris m.in po obronieniu strzału Jamesa Rodrigueza. W doliczonym czasie gry perfekcyjną sytuację miał Godfrey jednak uderzył wysoko ponad poprzeczką.
W drugiej połowie działo się nieco więcej. Heung-Min Son w 52 minucie uderzył piłkę w światło bramki drużyny z Liverpoolu, jednakże na posterunku stał Pickford. Pięć minut później Toby Alderweireld wyskoczył do piłki, która wrzucana była z rzutu rożnego, jednak jego strzał uderzył w słupek. Chwilę później Everton strzelił gola jednak sędzia odgwizdał spalonego. Zaraz po tej akcji, The Toffies wyszli na prowadzenie za sprawą drugiej już bramki Sigurdssona uderzając z woleja w lewą stronę bramki. Na odpowiedź Kogutów również nie musieliśmy czekać długo, ponieważ błąd obrony gospodarzy wykorzystał ponownie - Harry Kane ustalając już wynik na 2-2. W kolejnych minutach spotkania próbował i Tottenham i Everton, jednakże nieskutecznie. W 92 minucie Harry Kane opuścił boisko z kontuzją.
Mecz mógł się podobać, ale kibicom Premier League, którzy włączyli sobie mecz, żeby zobaczyć z ciekawości. Kibicom Tottenhamu remis jednak nie wystarcza, trenerowi? możliwe. Świetnie to opisuje sytuacja z 84 minuty, gdzie Carlo Ancelotti przeprowadził zmianę, na boisko wszedł King, kosztem Daviesa. Oznaczało to, że The Toffies chcą za wszelką cenę zdobyć komplet punktów, podczas gdy drużyna Mourinho grała już raczej na remis.
Miejsce w Lidze Mistrzów, patrząc obiektywnie przez formę rywali jest już niemożliwe. Jutro swoje mecze rozgrywa West Ham, który zagra z Newcastle. W poniedziałek - Liverpool - Leeds, a we wtorek Chelsea z Brighton. Jeśli każda z tych drużyn wygra swoje mecze, Spurs będą tracili do miejsca w ''czwórce'' 8 punktów, do piątej pozycji 7, a do szóstej - 5.
Zespół Mourinho znów zawiódł i na ostatnie trzy kluczowe spotkania w kontekście walki o Champions League zdobyli zaledwie 2 punkty.
#COYS
2 komentarze ODŚWIEŻ