Dele Alli przychodził na ówczesny stadion Spurs - White Hart Lane jako młody obiecujący zawodnik. Nikt jednak nie spodziewał się, że do drużyny wejdzie z przysłowiowego buta, aby następnie zaliczyć upadek z conajmniej drapacza chmur na samo dno.
Ale od początku. Anglik zasilił szeregi Kogutów w 2015 roku, do których przyszedł z MK Dons. Prawdopodobnie większość osób spodziewała się wolnego i spokojnego rozwoju tego piłkarza. Nic bardziej mylnego. Wejście Dele do składu odbiło się szerokim echem - w pierwszym sezonie Premier League zdobył 10 bramek i 9 asyst w 33 meczach. Przypomnę jeszcze raz - w pierwszym swoim sezonie Premier League w życiu.
Z miejsca stał się więc gwiazdą drużyny. Następny rok miał najlepszy w karierze - fenomenalny sezon tego piłkarza, który właśnie po tym został pokochany przez kibiców, ekspertów, trenerów i zarząd. Jak to wyglądało w liczbach? Premier League - 37 spotkań, 18 bramek, 7 asyst. Liga Mistrzów - 6 meczów, jedno trafienie. W mig stał się ulubieńcem kibiców, którzy na jego cześć wymyślili nową przyśpiewkę, którą chyba każdy zna: „We’ve got Alli, Dele Alli, just don’t think you understand, he only costs 5 mil, he’s better than Özil, We’ve Dele Alli”
No i znów - podróż w kolejne lata. Sezon 17/18 - dobry, porównywalny do pierwszego, ale 18/19 to już absolutny zjazd i tak w kółko, aż do dziś. Szczerze mówiąc nawet przykro mi o tym pisać. Tak samo przykro mówił o tym sam Sir Alex Ferguson w słowach „Największy talent jaki widziałem? Dele Alli. Mówiłem od początku Edowi (były dyrektor Manchesteru United - przyp. red.), żeby ściągnął go od kiedy go zobaczyłem. Nie mam pojęcia co się tam wydarzyło, że jest w miejscu, w którym jest teraz. To przykre.”
Teraz spójrzmy jaki to obrało kierunek. Jesteśmy właśnie po NLD, w których Alli był jedną z najsłabszych postaci, podobnie jak w meczu z Crystal Palace czy Chelsea. Kredyt zaufania był w tym sezonie na prawdę mały, a sam Anglik go nie wykorzystał. Możemy z perspektywy czasu przyznać, że Jose Mourinho miał racje - powinnismy go sprzedać jak najszybciej.
Dele Alli nie wykorzystał swojej szansy. Zawiódł kibiców, trenera, zarząd, ale przede wszystkim siebie. Pomimo ogromnych starań na treningach, bo tego mu nie odbierzemy to jednak problem leży dużo dużo głębiej niż wydawało się i nam i jemu. Wszystko wskazuje, że to wina psychiki, ale w tym momencie pytanie brzmi czy jest szansa na jej naprawę? Ja już odpowiadam - nie, nie w Tottenhamie.
Anglik niebawem odejdzie jako wspaniałe i złote dziecko Spurs i angielskiej piłki, ale niestety niespełnione.
Historia Dele Alli’ego w Tottenhamie Hotspur nie kończy się happy-endem. Kończy się rozczarowaniem wszystkich stron. Jego następnym klubem nie będzie Real Madryt, który tak zabiegał o podpis, ale jakaś słabsza drużyna, w której będzie mógł spróbować się odbudować.
3 komentarze ODŚWIEŻ