Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Leeds 1:3 Tottenham

4 lutego 2010, 01:59, Paweł Ćwik
Uf, możemy odetchnąć z ulgą. Dwa mecze przeciwko Leeds przyniosły nam ewidentnie za dużo niezdrowych emocji, które są tak częstym udziałem Spurs. Na szczęście ten etap mamy już za sobą, a Tottenham, po trzech bramkach Jermaina Defoe może cieszyć się z wywalczenia awansu do następnej rundy FA Cup. Było ciężko, Ankergren znów bronił w niesamowitych sytuacjach, sędzia również nie ustrzegł się błędów, jednak my mamy w swoim składzie niezawodnego strzelca, będącego dzisiaj w bardzo dobrej formie, o czym świadczy ilość bramek strzelonych przez Anglika. 1:3 i trzy gole JD, tak chyba najprościej można podsumować ten mecz.

Harry Redknapp rozgrywki FA Cup traktuje jak najbardziej serio, co w najlepszy sposób pokazuje nam skład, jaki manager Kogutów desygnował na dzisiejsze spotkanie przeciwko Leeds. Mecz numer dwa, bo za pierwszym razem, na White Hart Lane, padł nieszczęśliwy remis 2:2. Co prawda na ławce rezerwowych wylądowali młodzi Rose, Parrett czy Fredericks (który wyglądem przypomina mi nieco Aarona Lennona, i również gra na prawym skrzydle - luźne skojarzenie), jednak w wyjściowej jedenastce mogliśmy ujrzeć niemal wszystkie nasze gwiazdy, z Gomesem, Defoe, Kranjcarem i Dawsonem na czele.

Opis meczu trzeba zacząć od fatalnego pudła, bo jeśli nie wykorzystuje się takich sytuacji, jak Defoe w 25 minucie, to naprawdę trudno mówić o tym, by Tottenham spotkanie na Elland Road wygrał. Tak przynajmniej wtedy myślałem (a i sądzę, że nie byłem w tym sam). Zupełnie przypadkowe wykopnięcie piłki jak najdalej od własnego pola karnego przez Jermaine'a Jenasa, pozwoliło Defoe wyjść sam na sam z bramkarzem Leeds, lecz zamiast uderzyć obok Ankergrena, napastnik Spurs uderzył prosto w niego, a futbolówka wyszła tylko na rzut rożny. Po chwili, znów przez przypadek, Tottenham mógł strzelić gola, jednak tym razem, dośrodkowanie Bale'a, które odbiło się jeszcze od nóg jednego z obrońców Leeds, nie zaskoczyło duńskiego golkipera Pawiów na tyle, by skapitulować. Wcześniej tak naprawdę, ani jedna, ani druga drużyna nie stworzyła sobie wartej odnotowania szansy. Tottenham był co prawda groźniejszy, widać było, że piłkarze z Lane dysponują większymi umiejętnościami własnymi, jednak nie wynikało z tego kompletnie nic. Jeden strzał Defoe z 13 minuty, to naprawdę za mało, jeśli chce się awansować do następnej rundy FA Cup.

W 29 minucie, miało miejsce jedno z bardziej kontrowersyjnych zajść dzisiejszego spotkania, które mogło, a w zasadzie zaważyło na dalszych losach spotkania. Wychodzący po raz kolejny sam na sam z bramkarzem Defoe (to nazwisko będzie się dzisiaj wielokrotnie powtarzać, bądźcie czujni), został sfaulowany tuż przed polem karnym przez Michalika, jednak sędzia przewinienia się nie dopatrzył. Gdyby był lepiej ustawiony, powinien z miejsca wyrzucić obrońcę Leeds z placu gry, gdyż był on w tamtym momencie ostatnim defensorem, mogącym jeszcze jakoś przeszkodzić Defoe w jego rajdzie w stronę bramki Leeds. Niestety, do sędziów szczęścia, jak reprezentacja Polski w piłce ręcznej, nie mamy..

35 minuta, kolejna niewykorzystana szansa przez Defoe (ile można?). Tym razem mocne uderzenie z soczystego woleja, zostało przez Akergrena sparowane na róg. Czyżby znowu bramkarz Leeds miał zablokować Tottenhamowi szansę na wywalczenie awansu do następnych rund? Niekoniecznie...

Nie udało się czyste, mocne i klarowne uderzenie, trzeba więc spróbować czegoś źle trafionego. W 37 minucie, piłkę na pole karne dośrodkował David Bentley. Tam dopadł do niej Defoe, jednak jego przyjęcie futbolówki pozostawiało wiele do życzenia. Na szczęście Anglik zdołał się jeszcze odwrócić, i tylko sobie znanym sposobem uderzył piłkę tak szczęśliwie nieszczęśliwie, że ta, kręcąc i zawijając się w powietrzu niczym tory rollercoastera w najlepszym parku rozrywki, trafiła prosto w okienko bramki Leeds. Odpowiedź gości mogła być natychmiastowa, lecz uderzenie Michalika głową, znakomicie obronił, nie zatrudniany do tej pory, Heurelho Gomes.

Z prowadzenia cieszyliśmy się niemal do końca pierwszej połowy. Dziwne, ale po strzeleniu bramki, zamiast pójść za ciosem, schowaliśmy się we własnej szesnastce, jakby oczekując na to, co Leeds United wykombinuje. A gospodarze z każdą upływającą minutą byli coraz bardziej groźni, co niestety skończyło się golem Becchio w doliczonym już czasie gry. Piłkę na pole karne dośrodkował Howson. Uderzenie z woleja Beckforda, zostało jeszcze co prawda obronione przez Gomesa, jednak dobitka Becchio nie pozostawiła nam już złudzeń, i zamiast cieszyć się z prowadzenia, musieliśmy przekłnąć gorycz rozczarowania, spowodowaną strzeleniem bramki przez Leeds. Fatalnie w tej sytuacji zachowała się cała nasza obrona, która zamiast kontynuować grę, jak jeden mąż stanęła w miejscu, sygnalizując pozycję spaloną najbardziej aktywnego napastnika Pawi, co skończyło się niestety dla nas fatalnie.

Po przerwie obraz gry za bardzo się nie zmienił. Przynajmniej w pierwszych minutach. Defoe nadal był jedynym zawodnikiem Tottenhamu, który oddawał jakiekolwiek strzały na bramkę Leeds, jednak, tak jak przed zmianą stron, brakowało im celności, lub też farciarskiej niecelności, jaka miała miejsce przy bramce z 37 minuty.

W 52 minucie niezwykle groźną kontrę przeprowadził Tottenham, jednak żaden z zawodników, którzy starali się pokonać w tej sytuacji Ankergrena, po kolei: Defoe (kiks - ups), Kranjcar (niecelność), Crouch (próba wykorzystania niecelnego uderzenia Chorwata), nie skierował piłki do siatki bramki Leeds. 6 minut później, tym razem po główce Dawsona, znowu swoimi umiejętnościami bramkarskimi wykazał się golkiper Leeds, nie pozwalając, kolejny już raz, strzelić piłarzom Spurs drugiego gola. Że też w ostatnim czasie ci bramkarze muszą być w takiej formie. Albo inaczej, że też my musimy uderzać akurat tam, gdzie oni stoją... Po chwili piekielnie mocny strzał sprzed pola karnego oddał Tom Huddlestone, jednak zabrakło może metra, by futbolówka radośnie zatrzepotała w okienku bramki Pawi. Nie minęło 60 sekund, a kolejną szansę stworzyły sobie Koguty. Tym razem uderzenie Bentleya z 25 metrów w dość ekwilibrystyczny sposób na rzut rożny sparował Aknergren. Jedno słowo na k... zaczęło coraz mocniej cisnąć mi się na usta.

W 68 minucie do brzydkiego słowa na k, dorzuciłem jeszcze głośne "w końcu", gdyż Jermainowi Defoe udało się skierować piłkę do siatki, jednak sędzia boczny, jak najbardziej słusznie niestety, zasygnalizował pozycję spaloną naszego napastnika. Trzeba było się więc jeszcze mocniej starać. 4 minuty później, okrzyk: "w końcu, ku*wa, jest gol", był już na szczęście odpowiedni i mógł radośnie ponieść się na całą okolicę. Piłkę znowuż na pole karne dośrodkował David Bentley, który niezwykle udanie zastępuje kontuzjowanego Aarona Lennona, a tam dopadł do niej nie kto inny jak Defoe, wyprowadzając Spurs na prowadzenie.

W samej końcówce, w doliczonym już czasie gry drugiej połowy, kiedy to Leeds postawiło wszystko na jedną szalę nieudanie szarżując pod pole karne gości, Tottenham wyprowadził zabójczy kontratak, który na bramkę zamienił, tadam, Defoe, strzelając tym samym swojego trzeciego gola w meczu. Więcej nie trzeba chyba o tym pisać, a należy się radować ;)

Druga połowa w wykonaniu Tottenhamu była o niebo lepsza od pierwszych 45 minut. Gracze Spurs w pełni kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń, potrafiąc udokumentować to dwiema bramkami, dającymi im zresztą awans do następnej rundy FA Cup, gdzie czeka już na nas Bolton Wanderers. Teraz trzeba jednak skupić całą swoją uwagę na niezwykle ważnym meczu ligowym z Aston Villą, którego zwyczajnie przegrać nie możemy, jeśli chcemy jeszcze o Top 4 powalczyć. A mam nadzieję, że chcemy...

Składy:

Tottenham: Gomes,- Corluka, Dawson, Bassong, Bale,- Bentley, Huddlestone, Jenas, Kranjcar,- Crouch, Defoe

Ławka rezerwowych: Alnwick, Dervite, Fredericks, Modric, Palacios, Rose, Parrett


Leeds: Ankergren,- Naylor, Michalik, Bromby, Doyle,- Howson, Johnson (86' Crowe), Hughes (76' White), Snodgrass,- Beckford, Becchio (86' Grella)

Ławka rezerwowych: Martin, Crowe, White, Robinson, Hatfield, Grella, Somma

Sędzia: Andre Marriner

Żółte kartki:

Tottenham: Bentley 59'
Leeds: Johnson 82', Beckford 83'

Bramki:

0:1 - Defoe 37'
1:1 - Becchio 45'
1:2 - Defoe 73'
1:3 - Defoe 90'
Źródło: własne

120 komentarzy ODŚWIEŻ

Marcin
5 lutego 2010, 21:38
Liczba komentarzy: 1784
Aż taką żeby zaznaczyć to dwa razy?!;)
0
Marcin
5 lutego 2010, 19:30
Liczba komentarzy: 1784
Ginola, ja dokładnie rozumiem o co Ci chodzi. Tylko, że ja to uważam za kompletną bzdurę :)
0
Marcin
5 lutego 2010, 19:30
Liczba komentarzy: 1784
Ginola, ja dokładnie rozumiem o co Ci chodzi. Tylko, że ja to uważam za kompletną bzdurę :)
0
halabala
5 lutego 2010, 15:35
Liczba komentarzy: 1310
A i tak wszystkiemu winni Zydzi, masoni i cyklisci :) Elaboraty jak na konferencji naukowej. Ale tak to jest jak Polacy zaczna rozmawiac o pilce, rozne tematy moga zostac w miedzyczasie poruszone. Ale niech tam - dorzuce moj kamyczek do ogrodka, z perspektywy w tej chwili laika, bo z braku czasu, ale tez checi interesuje sie jedynie pilka wyspiarska - kontynentalna kompletnie mnie juz nie interesuje, nie wiem nawet jak wyglada sytuacja w tabelach ligi hiszpanskiej czy wloskiej, nie znam 3/4 zawodnikow ktorzy byli w Tajlandii etc. Czytac nie czytalem, przejrzalem tylko pobieznie, wiec nie wiem, czy odniose sie do tematu dyskusji. Polska pilka to kompletny badziew (nic odkrywczego), owszem, C+ podaje ja swietnie (przynajmniej tak bylo pare lat temu, nie wiem jak teraz) - swietni komentatorzy - Twaro, Smokowski, Laskowski, mnostwo ujec, kamer, powtorek etc. Przyznam, ze z przyjemnoscia ogladalem czasem mecze ligowe na szczycie. Co nie zmienia faktu, ze poziom wolal o pomste do nieba - owszem, slabi pilkarze moga stworzyc frapujace widowisko, pelne dramaturgii, pieknych bramek i parad bramkarskich, ale wciaz bedzie to niski poziom, wolne tempo, chamskie okrzyki na trybunach etc. Co do porownywania pilkarstwa w polsce, czechach etc., glownie pod wzgledem osiagniec za granica, to proponuje odrzucic na bok argument klasy pilkarskiej, wyszkolenia i tak dalej - w Anglii mozna bardzo wiele osiagnac, nie umiejac za bardzo grac w pilke (pod wzgledem umiejetnosci czysto pilkarskich - przyklad z samej gory - Roy Keane, ale nawet nasz Steffen Freund), na kontynencie bywa roznie, ale zalozmy, ze umiejetnosci mlodego Polaka i mlodego Czecha/Slowaka sa podobne. Co ich rozni? Niestety, mentalnosc. Nie ma co pisac stereotypow, ze "Polak za granica od razu narzeka, nie uczy sie jezykow, nie lubi go trener, a Czech zapieprza". Bo moze byc roznie, niezaleznie od narodowosci. Ale faktem jest, ze jesli wezmie sie 10 przypadkow Polaka za granica i 10 dajmy na to Czecha, to sukces osiagnie 2 Polakow i powiedzmy 6 Czechow. Liczby wziete "z dupy", ale chyba kazdy sie zgodzi, ze oddaja mniej wiecej realia. Managerowie i agenci zachodni widza ten trend - nie trzeba byc analitykiem by to dostrzegac, zatem pomijajac umiejetnosci czysto pilkarskie, za Czecha placi sie z zasady wiecej, bo mozna zalozyc, ze jest wieksze prawdopodobienstwo, ze osiagnie on sukces, niz prezentujacy nawet podobne umiejetnosci Polak. I tyle. Cos tam bylo jeszcze o gazetach - ja czytam "Dziennik GP", w poniedzialki Wybiorcza, a w weekendy GW i Rzepe. Kazda ma swoje wady, kazda ma zalety - podstawa to miec krytyczne podejscie i ogromnie smiesza mnie indywidua typu rafala ziemkiewicza, ktory toczy krucjate przeciwko GW - zakladajac chyba, ze czytelnik to idiota i mozna mu wcisnac kazda glupote. Inna sprawa, ze nawet jesli tak jest, to szkoda zycia na walke z wiatrakami. Dobra, wystarczy :)
0
michaoo
5 lutego 2010, 14:34
Liczba komentarzy: 239
Po co pisać jak wygląda polska piłka ,wszycy precież wiemy ,że Polska piłkarsko to jedno wielkie bagno .Szkoda tylko klawiatury ;)
0
michaoo
5 lutego 2010, 14:33
Liczba komentarzy: 239
Chłopaki wyluzujcie troche ;)
0
Sajmon
5 lutego 2010, 11:37
Liczba komentarzy: 836
Jak zwykle. Paplanina o UB, SB, PRLu, polskiej piłce i ludziach, którzy miast futbolem, winni się zająć swoją działeczką. Tylko czemu zawsze pod pomeczówką??!! :P Jesteście mistrzami offtopu panowie ^^
0
MARCUS
5 lutego 2010, 11:10
Liczba komentarzy: 2060
Ginola prosze cie przeczytaj jeszcze raz co napisałeś;) Cos tam wczesniej było o gdybaniu i starych babach, a potem odnieś to do reszty. Toż to czyste gdybanie ;) Trochę się z tobą zgodzę, trochę nie. Baros może faktycznie będzie w Wiśle Płock (chociaz raczej bedzie do Wisła Abu Dabi) , ale Irek będzie gral w Auxere, no moze trafi do dołujacego PSG, (tak jak kiedyś grał Świr w OM). Ja nawet uwążam, że to dla niego dużo lepiej. W LFC sobie nie poradzi, bo papierów nie ma na to kompletnie. W AJA, gdzie nikt cudów nie wymaga, gra jest jemu podporządkowana (piłka na wolne pole , ewentualnie szarpanie na skrzydle, generalnie gra prosta jak drut) może błyszczeć. tak trochę metaforycznie to poziom polskiego tzw piłkarstwa fajnie pokzauje przykład Bąka. odchodzi z OL do Lens (gra calkiem przyzwoicie) , Lyon zaczyna zdobywac majstry :) Nie jest to bezpośrednie przełożenie, ale jednak daje do myślenia. Sam przykład jednak jest już prehistoryczny, bo teraz takich dylematów już nie ma , niestety.
0
Eff_Spurs
5 lutego 2010, 00:08
Liczba komentarzy: 297
Aha, jeszcze Marcus. Co do Barosa - między nim a Brożkiem podobieństwo jest wręcz uderzające. Obaj ze sporym talentem (Czech większym), obaj przy tym lenie z trudnymi charakterami. Baros, mimo ciężkiego charakteru, miał gdzie ten talent rozwinąć, choć tak naprawdę od przejścia do Liverpoolu zjeżdża po równi pochyłej. W ogóle to jest przykład świetnie obrazujący moją tezę - czy The Reds o 21-letnim wówczas Milanie Barosu kiedykolwiek by usłyszeli gdyby nie wcześniejsza wieloletnia gra w ich barwach Bergera i Smicera? Gdybanie pozostawmy jednak starym babom, fakty są jakie są, choć przy obecnym pokoleniu czeskich piłkarzy coraz częściej widać, że król jest nagi. Odpowiadając krótko, uważam że Baros jest lepszym piłkarzem od Brożka, kiedyś niewiele, w pewnym momencie astronomicznie, teraz sporo. Uważam jednak przy tym, że jest już teraz co najwyżej na poziomie Jelenia (a raczej już poniżej). Ten sam rocznik. I śmiem twierdzić, że gdyby w tej drugiej połowie lat 90. w Liverpoolu grali polscy piłkarze o podobnym profilu do Smicera i Bergera (pamiętani nie za jakieś genialne umiejętności ale równą formę i pracowitość), to mógłby trafić tam Jeleń i przy jego pracowitości i ambicji osiągnąłby dużo więcej niż Baros. Zresztą zapamiętam to porównanie i w odpowiednim momencie to posumujemy. Na razie jest tak, że Baros miał u progu kariery wszystko, teraz ma coraz mniej, z kolei Jeleń od początku miał pod górę, nie miał nic, a ma coraz więcej, może już nawet tyle ile ma Baros. Za dwa-trzy lata może być tak (wierzę w to), że sytuacja będzie jak w wieku 21 lat, tyle że na odwrót. Irek trafi do klubu formatu Liverpoolu, Baros do klubu formatu Wisły Płock!
0
varba
4 lutego 2010, 23:52
Liczba komentarzy: 4468
Marcin, może w punktach. W latach 70. mieliśmy świetne pokolenie piłkarzy z kilkoma wybitnymi jednostkami. W 80. było odrobinę gorzej, ale też jedni z najlepszych w Europie plus megagwiazda Boniek. W 90. się skoczyło, w XXI wieku są słabsi niż kiedykolwiek wcześniej. Z kolei Czesi w latach 70. i 80. przeciętniacy, w 90. bardzo dobre pokolenie z kilkoma jednostkami wybitnymi. Chyba zgodzisz się ze mną że są to fakty. Do tego w latach 70. i 80. piłka w zupełnie inny sposób funkcjonowała na Zachodzie, a szczególnie u nas. Po Deynę i Gadochę w 74. roku przyjechali ludzie z Realu i dowiedzieli się, że nie ma opcji transferu. Dopiero rok później Gadocha za specjalną zgodą PZPN i Ministerstwa Sportu odchodzi do Nantes, wówczas jednej z najlepszych ekip Europy. Powstaje precedens, dzięki któremu zawodnicy co prawda zaczynają dostawać zgody na transfery zagraniczne, ale dopiero po trzydziestce. To chyba też fakty. Piłka nożna stała się sportem globalnym i komercyjnym w dzisiejszym tego słowa znaczeniu jakieś 15-18 lat temu. Fakt? Wniosek jest taki, że Czesi z pokoleniem świetnych piłkarzy trafili idealnie w idealny moment. Zrobili sobie markę, stali się rozpoznawalnym piłkarsko krajem świata. Później doszło do tego jeszcze kilku niezłych graczy, ale już nie poziom starej gwardii. Teraz jest to taka sama padaka jak u nas. Z kolei u nas wybitni piłkarze grali 30-40 lat temu, 20 lat temu trafiło się najgorsze pokolenie, przez które do dzisiaj cierpimy. Najgorsze, bo nauczeni przez Wójcika rzeczy pozaboiskowych podobnych do tego, co naszym chcą zaszczepić Redknapp do spółki z Kingiem i Keanem. Jeśli chodzi o umiejętności, nie było aż tak źle, ale nawet ktoś o największym talencie dając w palnik nie osiągnie nawet 10% swoich życiowych możliwości, choć wielu na tej stronie twierdziło inaczej po różnych wybrykach Kogutów. Na Zachód trafili superutalentowani i ambitni Czesi oraz generalnie średni piłkarsko i do tego bez mentalności sportowców Polacy. Plus robiący nam chwilę wcześniej "świetną" markę Dziekanowski, Urban czy Tarasiewicz - owszem piłkarze dobrzy, ale rozmieniający się na drobne. Ale dobra, konkluzja jest taka, że teraz Czesi mają porównywalnie słabych zawodników co my i jadą na opinii, którą wyrobili sobie w najlepszym możliwym momencie. Oczywiście dzięki posiadaniu świetnych piłkarzy, ale także dzięki możliwości wyjazdu na Zachód i, co najważniejsze, momentowi w którym piłka stała się sportem globalnym i mecze Czechów na Euro czy w barwach Liverpoolu, MU czy Lazio można zobaczyć na największym zadupiu Wysp Owczych. Dzisiaj niewielu, za kilka lat nikt nie będzie pamiętał Deyny, Laty i Bońka, Nedved będzie w pamięci ludzi przez jeszcze wiele wiele lat, a, w mniejszym wymiarze, do końca istnienia piłki nożnej.
0
MARCUS
4 lutego 2010, 23:27
Liczba komentarzy: 2060
Barometr ja wiedziałem, że ty w gruncie rzeczy anals jesteś, wiedziałem. Forest?? Forest?? Zdrajca. Analsi wzieli od nich kolor swoich koszulek, a ty... ;) A co Robina od Hood'ów to jakby tak po datach lecieć to raczej by Notts County kibicował ;)
0
MARCUS
4 lutego 2010, 23:23
Liczba komentarzy: 2060
Ginola martwię się o ciebie ;) Zaraz tak bezpośrednio, emocjonalnie. O Magierze, pisałem jako o wierzchołku góry lodowej. Nie wiem co ma Agrykola do rzeczy, chodziło mi raczej o Clescevie Kleszczewo. Lubisz czasami przytaczać liczby ludności w danym państwie, to ja ci powiem, że pamiętaj, że Polska to jest kraj mały i średnich miast. Globalnie to często jest ta siła decydująca. Widnokrąg jest szerszy, ale wcale milszy. A z tym Lechem to.... nawet nie wiem co ma to do rzeczy? Jeżeli już wywlekasz to czymś takim miały być Wronki, nie są, ale nigdzie nie twierdziłem, że tak jest. A co do tej twojej marki i Czechow itp, to mam wrażenie, że dla ciebie nie ma różnicy między Barosem (nawet nie tyle przereklamowany, co rozmieniony talent - nie jakiś giga, ale jednak) a Brożkiem, tylko etykieta inna? Między Plasilem, a ... nawet nie wiem kogo tu wstawić... też tylko inna flaga? Nie ma marki, bo nie ma JAKIELKOLWIEK jakości (nawet takiej przereklamowanej, czy podpicowanej) nikt w nią nie wierzy i bardzo dobrze na tym wychodzi. A w zasadzie to marka jest taka jaka jakość i lepsza nie będzie, ja się nie łudzę, nie mam podstaw. ITI, AMica, TeleFonika czy Solorz, tego nie zmienią. Choćby z jednej prostej przyczyny - inni nie śpią. Możliwe są 'sukcesy' jednostek, ale całościowo nie ma ku temu podstaw. Dla nas okazją jest podniecanie się, że Kolejorz prawie z Udine, że jedziemy na mistrzoswa (mało kto pamięta, że coraz łatwiej tam się dostać) itp. Nie jestem, nie byłem i pewnie nie bedę fatalistą. Ja po prostu staram się realnie patrzeć na to co mamy i co z tym robimy.
0
nenek
4 lutego 2010, 22:46
Liczba komentarzy: 19
ja jeszcze do ginoli o tym stecu mysle ze jak pisze o pilce na swoim blogu to jescze fajnie mozna poczytac ale jesli chodzi o jego znajomosc siatkowki to niech sie za to nie bierze a dla mnie najlepszym blogerem jest M.Pol naprawde jak ktos kiedys powiedzial "dla mnie bomba"
0
mosaj
4 lutego 2010, 22:37
Liczba komentarzy: 1220
Uh, pośpieszyłem się, ale z drugiej strony, czy fakt, że na szczycie ligi czeskiej są Teplice, dobrze o niej świadczy? Kwestia dyskusyjna, ja uważam, że równa w dół do naszego poziomu. A ten jaki jest, każdy widzi. Marcin słusznie rzekł - zaorać i kartofle posadzić.
0
Marcin
4 lutego 2010, 22:18
Liczba komentarzy: 1784
Nie, bo ja sam o tym wiem, o tym piszę cały czas. To Ty coś, z całym szacunkiem, bredzisz o marce itp. Mieli lepszych piłkarzy bo lepszych potrafili wyszkolić. Ot, co, cała filozofia. A nie jakieś pijary :/ I dlatego, poziom ligi, uważam, że mają wyższy. Co zresztą nie ma najmniejszego znaczenia dla faktu, że liga nasza kochana stoi na fatalnym poziomie, jest głęboko chora i opowiadam się za tym aby ją co prędzej zaorać i ziemniaki posadzić. Byłby pożytek jakiś.
0
Marcin
4 lutego 2010, 22:12
Liczba komentarzy: 1784
"Dobra, załóżmy, że na serio. To czemu nasi sobie marki nie wyrobili? Kto im zabronił?" - No Marcin, ile jeszcze muszę razy to napisać? Bo mieliśmy wtedy gorszych, ba dużo gorszych piłkarzy. Mam to napisać dużymi literami?!:D
0
Marcin
4 lutego 2010, 22:05
Liczba komentarzy: 1784
"tam mamy Spartę, Slavię i w sumie nic więcej." Patrząc na aktualna tabelę to chyba nie do końca :) http://www.fotbalportal.cz/cesko/gambrinus-liga/
0
mosaj
4 lutego 2010, 21:56
Liczba komentarzy: 1220
Może źle się wyraziłem - mam wrażenie, że czeska piłka klubowa równa w dół, do naszej - tam mamy Spartę, Slavię i w sumie nic więcej. Podejrzewam, że w bezpośrednich konfrontacjach nasza czołówka wcale by nie stała na straconej pozycji ... a to nie świadczy o nich za dobrze ;) Światełko jest, ale mam wrażenie, że nie zaświeci za jasno ... przyszłość pokaże :)
0
Marcin
4 lutego 2010, 21:53
Liczba komentarzy: 1784
Nie powiedziałbym, że czeska piłka się stacza zupełnie. I, że nadzieji nie widać. Kluby grają, tak mi się widzi, na tym samym poziomie, tu żadna tragedia się nie wydarzyła. Reprezentacja słabnie, no tu się zgodzę. Z tym, ze po prostu na Euro '04 to czesi mieli chyba najlepszą ekipę na kontynencie wtedy. A przynajmniej grali najlepszą piłkę. MŚ w Dojczlandzie zagrali przyzwoicie i dopiero zaczął się zjazd w dół. Ale światełko w tunelu jest-Necid, Fenin, Mazuch, Moravek czy mój "faworyt" Tomas Micola z Baniku.
0
mosaj
4 lutego 2010, 21:47
Liczba komentarzy: 1220
Polska piłka jest w fatalnej kondycji i to widać gołym okiem. Na arenie międzynarodowej nie mamy absolutnie żadnego znaczenia - w europejskich pucharach nasze maksimum to jakieś początkowe rundy (tak, wiem, że ostatnio Lech grał wiosną, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni), a bez pracy u podstaw to u nas w kraju się niczego nie zdziała. Pracowałem kiedyś w dolnośląskim Słowie Sportowym i zajmowałem się niższymi ligami. Wiem jak to wygląda - gramy bo gramy, zero przykładu dla młodego zawodnika, a po wygranej wszyscy urżnięci jak świnie. Weź tu zawodnika na poziomie wychowaj, po prostu ciężko. Czesi mieli swój złoty okres, teraz lecą na łeb i szyję - klubowa piła siada, reprezentacja gra dno, a na horyzoncie nie widać zawodników, których za kilka lat będziemy umieszczać w czołówkach rankingów. Przykro, ale co zrobić, jesteśmy na dnie i ciężko będzie ten stan rzeczy zmienić.
0
1  2  3  4  5    >  >>  >|

tabela ligowa

Drużyna M Z R P PKT
1. Arsenal FC 0 0 0 0 0
2. Aston Villa F.C. 0 0 0 0 0
3. Brentford F.C. 0 0 0 0 0
4. Brighton & Hove Albion F.C. 0 0 0 0 0
5. Burnley FC 0 0 0 0 0
6. Chelsea FC 0 0 0 0 0
7. Crystal Palace 0 0 0 0 0
pokaż całą tabelę

ankieta

Na którym miejscu w tabeli Tottenham zakończy sezon Premier League 2023/2024?
1 12.5%
2-3 12.5%
4-6 25%
7-10 50%
11-20 0%
8 oddanych głosów
archiwum ankiet

kontuzje

Użytkownicy online: Gości online: 153 Zarejestrowanych użytkowników: 5227 Ostatnio zarejestrowany: Normankeype

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się